Los Indianos 2013, już zaraz, za chwilkę!
Już jutro ponad 80 tysięcy wbrew pozorom zdrowych psychicznie palmeryjczyków w białych ciuszkach i słomkowych kapeluszach wyjdzie na ulice Santa Cruz de La Palma by rzucać w siebie talkiem do białego, nomen omen, rana. Koło szesnastej tradycyjnie do Santa Cruz podjedzie busik Binter Canarias, coby porozdawać tłumowi charakterystyczne tuby, nadziane talkiem narzędzia zabawy. A wiecie, że o mały włos efektem motyla na Los Indianos w ogóle nie byłoby żadnego rzucania się proszkami?
Jeszcze całkiem niedawno rząd uważał rzucanie się proszkami za akt skandaliczny, niekulturalny i fuj. W zasadzie to nawet zabronił tego hultajskiego zwyczaju. 28 lutego 1928 roku w lokalnej prasie Diario de Avisos czytamy apel do ludności aby zaprzestali tego „brzydkiego i niehigienicznego (!) zwyczaju” i zachowywali się jak cywilizowani ludzie z szacunkiem do kanaryjskich ziem. Nie może tak artystyczne i piękne wydarzenie jak karnawał zejść na psy i jakże można rzucać się… tym.. fuj! Talkiem.
Na szczęście karnawał jednak zszedł na psy i niekulturalni mieszkańcy La Palmy dalej się nim rzucają, dzięki czemu Los Indianos stało się wybitnie niepowtarzalnym, niszowym świętem (gratka dla hipsterów), mimo, że czasem przypomina sobie o tym święcie jakieś mainstreamowe medium, np. El Pais.
Swoją drogą ilustruje to pewną permanentną przepaść między decyzjami lapalmowego rządu a ludzi, która widać historycznie się nie zmienia, czasem mam wrażenie, że oni tam pochodzą z innej, wesołej planety 🙂
Ci, którzy nie mogą jutro być na Los Indianos, będą mogli sobie na żywo podglądać co się dzieje w palmeryjskiej stolicy na facebookowym profilu Spar La Palma,
Gdy miasto pokrywa się zawieszoną w powietrzu białością, społecznie dozwolone są czarne owce. Jeden gatunek czarnych owiec to ci zaskoczeni turyści, którzy nie mają pojęcia, co się dzieje, a drugie czarne owce to Negra Tomasa.
W morzu bieli możemy często dostrzec wysmarowanych pastą do butów wielkoludów z czerwoną szminą i zielonymi kolczykami. La Negra Tomasa reprezentuje mieszankę afrokubańską. Zastanawiam się, co sprawiło, że pewnego dnia pewnemu gościowi imieniem Victor Lorenzo Diaz, znanemu jako Sosó, przyszło do głowy „hmm, wszyscy na biało? A ja se na czarno przyjdę, a co” – takoż się wydarzyło w 1992 roku i od tego czasu uznawany jest za ideologa Tomasy. Dziś, 20 lat później białe masy ludzi ponadziewane są często i gęsto czarnymi rodzynkami.
Z tą wiedzą chwyćcie się krzeseł i coś wam pokażę. To jest tegoroczne logo Los Indianos, które wygrało sobie w konkursie. Mnie boli bardziej, bo zajmuję się grafiką. I jak można się domyślić, decyzję o wyborze logo podejmuje urząd miasta. Pewne rzeczy się nie zmieniają – dwa lata temu uznałam , że więcej w konkursach graficznych na La Palmie nie biorę udziału…
A teraz czekajcie, bo to coś ma interpretację!
To trójkątne zielone symbolizuje chustę Negry Tomasy.
Brązowe symbolizuje „świetlistość kubańską”, czerwień radość i nadmiernie podkreśloną szminę.
Dobór typografii podkreślać ma nieformalny styl karnawałowej imprezy, a brak spacji między słowami podkreśla współczesność designu.
… Ja pierdzielę.
Nawet interpretując w liceum wiersze Szymborskiej, nie robiłam takiego dopisywania ideologii 🙂 Moja graficzna dusza widząc tę chałę przeżywa wybuchy jądrowe i nie wie, czy śmiać się czy płakać.
Co mało zaskakujące, logo społecznie raczej się, no, nie podoba. Szczęśliwie kanaryjczyków humor nie opuszcza i facebookowo pojawiła się wirusowo odpowiedź w postaci „bądź projektantem logo Los Indianos w 30 sekund”.
Ustaliliśmy już więc że załoga urzędu miasta nie ma gustu, natomiast w akcie łaski podjęli decyzję, która wybitnie raduje localsów, czyli tego dnia parkometry w Santa Cruz zostaną wyłączone. Ale mnie tym nie przekupią 😉 Ciekawam też efektu konkursu Instagramu na zdjęcia z Los Indianos. Będą kubańscy biali imigranci w wielkich czarnych oprawkach?
Pozdrawiając przypływających właśnie do portu Santa Cruz de La Palma polskich rejsowych gości (buja?) oraz kilku innych osobników, które mają się gościnnie na wyspie pojawić (dzięki za maile), możecie im oficjalnie pierońsko zazdrościć jutrzejszej zabawy i szczerze współczuć pojutrzejszego kaca.
Niech pozostanie w Waszych uszach na dzień cały kawałeczek który lecieć jutro będzie w Santa Cruz w każdym zakamarku rzeczywistości posiadającym głośnik. Viva los Indianos, Viva Canarias, Viva La Palma!!! 🙂
Za fotki dziękujemy Najukochańszemu, Najbardziej Utalentowanemu, Najcudowniejszemu Kompanowi Israelowi de Carlos Martín, który to odpowiedzialny jest za to, że jutro będziecie mogli obejrzeć Los Indianos na żywo – kamerami będzie ruszał i w ogóle kochajmy go wszyscy 🙂
1 komentarz
Akna · 11 lutego 2013 o 23:51
jest genialnie
:)))))