Szlak Ruta de Los Volcanes, czyli Szlak Wulkanami
Południowy grzbiet La Palmy to przesuwający się na dół wulkan zwany Cumbre Vieja. Jest sobie więc pas kraterów, w całej swej rozciągłości nazywany Szlakiem Wulkanów lub Szlakiem Wulkanami. Myślę, że to ulubiona, najbardziej spektakularna i egzotyczna z wycieczek po La Palmie, ze względu na księżycowy, ostry krajobraz. To sześć, siedem godzin, podczas których nasze oczy odbierają tylko trzy kolory: intensywny czarny, intensywny niebieski, intensywny zielony. Zobaczymy dużo sosnowego lasu, pola lawy, a w wersji extended także napijemy się malwazji, zjemy ciastka migdałowe, po czym zobaczymy najświeższy, czynny wulkan La Palmy, naturalną odsalarnię i latrnię morską.
Szlak Wulkanami – Informacje praktyczne
Zaczynamy w schronisku Refugio del Pilar. To miejsce w lesie, ulubiony punkt kanaryjczyków lapalmowych na weekendowe grille i ostatnia okazja, by zrobić siku w łazience. Trasa jest oznakowana, więc idziemy za znakami, ale, podobnie jak w Calderze, warto mieć mapę. Przy słonecznej pogodzie widzimy morze z obu stron oraz inne wyspy na horyzoncie, więc też trzeba mieć wyjątkowy talent, żeby się zgubić.
I teraz tak: Rutę można zrobić albo w wersji light, czyli normalnej, jak pan Bóg przykazał, czyli między kraterami; albo w wersji hard, wchodząc na każdy, kurde, szczyt krateru. Każda opcja jest fajna, wybór zależy od kondycji i czasu, którym dysponujemy. Zrobiłam wersję z wchodzeniem na szczyty tylko raz, i byłam po niej dość zdechła, natomiast wspomnienia bezcenne, a szczególnie bezcenny jest sam początek, czyli widok ze szczytu Birigoyo. Stamtąd widzimy całą wyspę: i całą Calderę w jej splendorze i rozciągłości, po prawej zieloną stronę leśną z Santa Cruz, po lewej surowsze Los Llanos, po środku wodospad chmur, a na południe, czekający na nas, surowy lawowy szlak wulkanami.
Szlak wulkanami od El Pilar, przez Hoyo Negro do Las Deseadas ma momenty strome i trudne, w tym jeden trochę uciążliwy, acz krótki – wulkanicznym piaskiem pod górkę. Dobra wieść jest taka, że od Las Deseadas prawie cały czas mamy potem z górki. Po drodze warto się zatrzymać przy czerwonawym wulkanie San Martin. Końcowka szlaku jest już i z górki, i w cieniu, i takoże docieramy do samego centrum Fuencaliente, gdzie idziemy do baru i zamawiamy una cerveza, malwazję i ciacha migdałowe. Jeśli jesteśmy głodni, jest parę restauracji.
Jeśli nie mamy dość i chcemy więcej, to robimy sobie wersję extended i ciśniemy dalej w dół, drogą i znakami kierunek Las Indias, Volcan San Antonio (ładny i kształtny, można wjechać samochodem, w restauracji obok jest dobre żarcie) i Volcan Teneguia (nieforemny i trzeba włazić, ale wywołuje większe wrażenie na przybyłych. Chyba ze względu na widoki). Wada jest dla niezmotoryzowanych taka, że potem nie ma za bardzo jak wrócić czymś innym, niż taksówka, a z centrum Fuencaliente jeżdżą autobusy.
Volcan Teneguia to ostatni czynny wulkan i trzydziestoparolatkowie opowiadają mi czasem, jak to ich za młodu mamy zabierały na popołudniowe oglądanie wypluwania lawy. A potem idzie się na sam dół, do latarni morskiej i odsalarni, by napić się cerveza w budce przy plaży i jest to oficjalny koniec Ruta de Los Volcanes. Polecam właścicielom paprykarzy szczecińskich, natomiast Teneguia, Salinas i w ogóle okolice mogą spokojnie stanowić osobną wycieczkę na inny dzień, już z wynajętym samochodem.
Przestrogi:
- W zależności od pory roku, może być zimno. Powiem więcej, w zależności od pory roku, może być bardzo zimno. To jest tak: jeśli jest ciepło, lato, słońce i w ogóle, szykuj się na wiele godzin gorąca. Jeśli jest zima i chmury, szykuj się na wiele godzin chłodu. Jeśli jest nijak, weź odzież każdą.
- Weź wodę, zawsze, koniecznie, aaaa!! Szczególnie dużo wody, jeśli jest lato i calima. Przy gorących dniach dwie butelki na łebka to może być mało – naprawdę. Po drodze jest ujęcie wody, ale da się je przeoczyć, bo bynajmniej nie jest seledynowo-różowe.
- Przy bardzo słonecznej pogodzie (calima), czapka z daszkiem, czy coś. Filtr słoneczny 99. Może naprawdę przygrzać.
- Przy bardzo słonecznej pogodzie (calima) i w sumie każdej innej poza deszczową, jeśli kurzysz fajki, uważaj, jak gasisz pety. Sosnowe igiełki są lepsze niż podpałka do grilla. Głupio by tak było podpalić wyspę.
- Ogólne informacje o oznakowaniu szlaków można też znaleźć tu.
2 komentarze
Krzys · 20 lutego 2018 o 17:12
link do szlaków nie działa 🙁
Administrator · 20 lipca 2018 o 11:21
Z lekką obsuwą, ehem, ale poprawiony link