Emigracja na La Palmę

Życie pod palemką

Życie pod palemką

Emigracja na Wyspy Kanaryjskie znajduje się w sferze marzeń mniej więcej połowy czytelników piszących do mnie maile (za które wielce dziękuję i dzięki którym serce me roście! :)), w związku z czym, wobec ‘popular demand’, formułuję odpowiedzi na najczęściej zadawane przez Was pytania.

Czego szukasz?

Trafiających na fakt istnienia La Palmy jednoczy pewien wspólny mianownik: poszukiwanie spokoju, wolniej płynącego czasu, zerwania z industrialno-mieszczańską pogonią za czort wie czym; powrotu do kontaktu z naturą, ziemią, spowolnienia tempa, chęć przeroszadowania hierarchii wartości w swoim życiu. Często też jest to pragnienie prowadzenia zdrowego trybu życia poprzez wdychanie najczystszego powietrza w Europie, kąpiele w deszczówce, codzienne dawki witaminy D i wyskoki po bułki do sklepu, które to wyskoki stanowią równowartość wysiłku fizycznego miesięcznego wyciskania w polskiej siłowni.

Dobre wieści: te wszystkie rzeczy czekają na Ciebie na La Palmie z otwartymi ramionami, nogami i śledzionami!

Z obserwacji i doświadczeń – wiem jednak, że padamy często ofiarami iluzji, które tworzymy w naszych głowach, na temat tego, jak wygląda życie na Wyspach Kanaryjskich. Wiecie na przykład, że tutaj też trzeba pracować? 🙂

O ile kocham La Palmę każdym porem swojej skóry i mitochondriami każdej komórki wszystkich organów wewnętrznych, w przypadku tak poważnej decyzji jak emigracja, zaserwuję Wam, dla Waszego dobra, mały chlust zimnej wody na głowę. A gdy już się z niej otrzepiecie, pozostanie Wam zdrowy realizm i zdolność do podjęcia dojrzałej decyzji, czego wszystkim mądrym ludziom życzę!

Wielki Chlust: praca na Wyspach Kanaryjskich

Na początku popracuję sobie w byle czym, jako kelner – na pewno gdzieś mnie przyjmą, znam angielski!” „ No, w najgorszym wypadku popracuję przy zbiorach pomarańczy czy bananów, a potem poszukam czegoś lepszego”. „Słuchaj możesz mi polecić jakieś miejsce gdzie szukać pracy? Znam angielski i niemiecki, mogę robić cokolwiek”…

Nie. Nienienienie. Nienienienienienie, to tak nie działa.

Na tle kryzysu w Hiszpanii, Wyspy Kanaryjskie mają wybitnie przerąbane – number one w konkursie na najniższą średnią płacę krajową versus czwarta/piąta pozycja w rankingu bezrobocia w kraju (33%), versus jedne z najwyższych kosztów życia w porównaniu do reszty kraju, przemnóżmy przez fakt, że wyspy mniejsze islas menores – La Palma, Gomera i Hierro – mają, ha! jeszcze bardziej przerąbane. Bo cena, którą musimy zapłacić za puszkę mielonki w sklepie, jest jeszcze wyższa, niż cena tej mielonki na Gran Canarii; przy wyższym, niż na Gran Canarii, bezrobociu.

W tej chwili (styczeń 2013) na La Palmie zarejestrowanych jest około 10,900 bezrobotnych. Dla przypomnienia, wyspa ma około 85 tysięcy mieszkańców. Urzędy podają, że bezrobocie na wyspie La Palma wynosi teraz 29,5%. Nie to, co u uprzywilejowanych kolegów z Grecji, relaksujących się przy 26%! 😉

Ale! Nie ma sytuacji bez rozwiązań.

  • 1) Moim zdaniem najlepsze rozwiązanie to praca zdalna. Tu wielkie pole do popisu dla osób pracujących przez internet, programistów, tłumaczy, i tak dalej i tak dalej. Mało praktyczna jest praca typu sklep internetowy z wysyłką z La Palmy, gdyż koszty wysyłki są bardzo wysokie, natomiast można zorganizować sobie punkt dystrybucji gdzie indziej (chwała ci, Timothy Ferriss!) Tak czy siak, jeśli homo sapiens jest w stanie wysłać na orbitę gościa z kaskiem Red Bulla, to i da się wykombinować pracę zdalną do wykonywania na La Palmie. Słowem – tak trzeba kombinować, żeby nie zależeć od ekonomii Hiszpanii. Praca zdalna uwolni cię także od koszmaru najgorszego wynalazku wszechczasów – pracy ze siestą.
  • 2) Istnieje też opcja założenia własnej działalności na miejscu. Tu dobra wieść jest taka, że La Palma jest jedną wielką niszą, wszystkiego brakuje i dla osoby z łbem na karku otwarcie czegoś fajnego nie jest trudne. Powinien to być biznes bardzo dobrze dopasowany do wyjątkowo specyficznego rynku, który można poznać przebywając na wyspie z rok czy dwa lub radząc się osoby znającej rynek. Z punktu widzenia osoby z dużym kapitałem, podbicie takiej małej wyspy jest proste – wystarczy że otworzysz trzy sklepy z tą samą nazwą na całej wyspie a już jesteś wielką sieciówką. Trzeba jednak borykać się z prozą życia: jeśli, dajmy na to, masz warsztat samochodowy, i potrzebujesz jakiejś części dla klienta, najpierw zamawiasz ją gdzieś z fabryki w Europie, potem płynie ona na Teneryfę, potem na La Palmę, sprowadzenie jej kosztuje majątek i trwa milion lat – nawet jeśli bardzo chcemy coś zrobić szybko i tanio, to po prostu się nie da, a klientowi w skrajnych przypadkach może bardziej opłacać się kupić nowy samochód niż skorzystać z Twoich usług. La Palma to trudny rynek dla płotek, banalny dla dużych ryb.
  • 3) Możesz być wesołym hipisem i mieszkać w jaskiniach, jak najbardziej poważnie. Są też miejsca, gdzie w zamian za kilka godzin pracy dziennie, masz gdzie spać i mieszkać.

Ogólnie zapomnij o triumfalnym przyjechaniu na Kanary i wślizgnięciu się w zwykłą pracę w byle sklepiku, na Twoje miejsce jest wataha Kanaryjczyków, cioć wujków kolegów kuzynów, powalających Cię na łopatki nie tylko swoim powinowactwem, ale przede wszystkim swoim rodowitym hiszpańskim.

Znajomy posiadający plantację bananów żalił mi się niedawno, jak to ostatnio przypominają sobie o nim nagle dalecy krewni, pytając o tę do łatwych nie należącą pracę.

Jeśli czujesz się już sprowadzony na ziemię, pozbieraj pogruchotane kości, wyliż rany i unieś uszy do góry: jest na La Palmie trochę nas, Polaków i jakoś sobie wszyscy dają radę! 🙂

Chlust: język

Ucz się hiszpańskiego. Już. Zacznij jak najwcześniej. To niezbędne i nieuniknione. Kanaryjczycy mówią miłym, melodyjnym i przyjemnym hiszpańskim, punkt dla Ciebie. Ale nie porozumiesz się tu w żaden inny sposób! Angielski czy niemiecki będzie wart bardzo dużo, pod warunkiem, że będzie uzupełnieniem znajomości hiszpańskiego. Bo Kanaryjczycy po angielsku potrafią powiedzieć najwyżej „My name is Roberto”.
Nie przesadzam. Robiłam sobie tytuł technika informatyka, i niestety musiałam uczęszczać na angielski informatyczny.
A mouse. A keyboard. A floppy disk.
Połowa grupy zdała ten angielski informatyczny dzięki mojej pomocy 🙂

My, Polacy, mamy tak porąbany język, że hiszpański to dla nas pestka i jego nauka przychodzi nam łatwo. I zaiste, jest prostszy, niż angielski. Mówcie, słuchajcie i nie zatrzymujcie się na gramatyce, nauka zaczyna się w punkcie, w którym puszczają nam hamulce psychiczno-językowe. A aprender, ¡coño!

Chlust: koszty życia

Zdrowy pułap to 1000 eur miesięcznie. Za tyle przeżyje miło i bez spięć jedna osoba. Przy takiej pensji wychodziłam na zero – mieszkanie, jedzenie, paliwo, czasem jakaś imprezka, plus okresowe opłaty typu ubezpieczenie czy jakaś naprawa. W przypadku dwóch osób dzielą się koszty mieszkania.

Mieszkania i domy wynajmowane na La Palmie są umeblowane i wyposażone, czyli jedno zmartwienie z głowy! Umowy zawierane są najczęściej na minimum rok, trzeba zapłacić kaucję w wysokości miesiąca czynszu.

Nie ma diametralnych różnic między kosztami mieszkania a domku. Dotychczas płaciłam:
350 eur/mies za mały domek z patio w El Paso – w tym prąd i woda,
350 eur/mies za większy domek z ogrodem w Mazo – w tym prąd i woda,
350 eur/mies za pół domku w Los Llanos – z parkingiem, oczkiem wodnym i basenem,
600eur/mies – za duży dom z 4000m2, polami, lasem, drzewami owocowymi, parkingiem, garażem – bez rachunków.

Wszystkie te ceny były raczej okazyjne, więc zanim nie rozeznacie się na miejscu liczcie na to, że będzie trzeba płacić trochę więcej – 400, 450 eur.

Wodę najczęściej grzeje się gazem, butla kosztuje około 15 eur.
Ceny w sklepach: na stronie SPAR można sobie zerknąć w gazetkę z promocjami, zawszeć to jakieś rozeznanie w cenach. Niedawno otwarto LIDLa, przerywając tradycję zakazu budowania dyskontów.

W pewnym punkcie życia na La Palmie samochód staje się bardzo nieodzowny, na szczęście samochody z drugiej ręki są bardzo tanie, podobnież miłe są ceny paliwa.

Papiery

Możesz sobie spokojnie mieszkać posiadając jedynie paszport, jednak wielkim umilaczem życia jest posiadanie numeru NIE (Numero de Identificación del Extranjero), czyli odpowiednika naszego NIPu – numer ten Kanaryjczycy uwielbiają, proszą o jego wpisanie często i gęsto, wielokrotnie bez żadnej wyraźnej przyczyny. A i Tobie przyda się: do założenia konta w banku, do kupna samochodu, do pracy na wyspie i do 50% zniżek na promy i samoloty między wyspami i na kontynent. Warto więc odfajkować ten temat jako jedną z pierwszych spraw po przybyciu.
Jest to zapewne uchybienie dla mojego lapalmowego autorytetu, ale nie jestem w stanie sformułować starannej procedury wyrabiania NIE, ponieważ na przestrzeni lat procedura ta zmieniała się już tyle razy, że nie wiem, czy istnieje jakaś wersja oficjalna – i za każdym razem coś było inaczej! Na pewno jednak musisz się udać na policję lub do biura ds. obcokrajowców (Oficina de Extranjeros) (Jeśli ktoś posiada w miarę świeże info nt. wyrobu tego dokumentu na La Palmie, niechaj pisze!) – z paszportem, trochę euro i prawdopodobnie umową o najem mieszkania.

NIE na La Palmie robią w trymiga, i kiedy mamy już NIE, robimy sobie certyfikat rezydenta – Wielka Zielona Niewygodna Kartka A4, zwana wśród polonii kanaryjskiej wielkim zielonym prześcieradłem – ważny 5 lat, która daje nam w/w zniżki.

Inksze inkszości

Bądź też uprzedzony, drogi fascynacie wyspy La Palma, że jeśli cenisz sobie życie kulturalne, sztukę, duże imprezy, festiwale muzyczne, spotkania z dużą ilością ludzi – będziesz musiał od czasu do czasu opuścić La Palmę, aby odnaleźć swoje szczęście gdzie indziej. W moim przypadku objawiało się to tym, że gdy raz, dwa razy w roku wyjeżdżałam z tej oazy spokoju, zamieniałam się z kwiatu lotosu na tafli jeziora w dzikie zwierzę wypuszczone z klatki, by wyszaleć się za cały rok, i ponownie opaść spokojnie w krainę stabilności.

Bądź też uprzedzony, że będziesz miło traktowany przez palmeryjczyków, historycznie bardzo przyzwyczajonych do imigrantów. Defaultowo będziesz brany za Niemca, a gdy Kanaryjczyk dowie się, że jesteś z Polski, jedyne dane, które będzie miał na temat naszej ojczyzny, to to że jest w niej zimno.

49 komentarzy

rdw · 8 listopada 2018 o 03:17

Ciekawy tekst, a jak uśmiałem się na samym jego końcu:)

Gosia · 22 maja 2018 o 10:34

Bardzo fajnie się czyta. Dzięki za wskazówki i podpowiedzi. NIE już sobie wyrobiłam. Zabieram z sobą 9 latka i muszę jeszcze znaleźć pomysł jak się utrzymac:) po 20 latach w korpo stwuerdzam ze jedyne co potrafie to szkolic ludzi i zarzadzac a to dla Kanaryjczylow pewnie nowosc? Zaliczylam wszystkie wyspy za wyjątkiem La Palma i el Hiero. Czy La Palma jest wietrzba? Przesadnie wietrzna. pisałaś o cenach wynajmu domu ale to był wpis chyba z 2013 roku. Od tego czasu przynajmniej na Teneryfie ceny wzrosły bardzo. Myślałam o prowadzeniu baru ale czy jest tu sezon jak na Teneryfie i Gran Canarii przez okrągły rok? Pozdrawiam

Czarny Chleb Poznań · 17 marca 2018 o 21:54

Szukam przepisu na chleb alaKANARYJKI z dodatkiem gofio z jęczmienia. Możesz pomóc?

    Administrator · 20 lipca 2018 o 11:18

    Hej, nie znam takiego przepisu; kanaryjczycy nie mają tradycji wypieków i takie wytwory, jeśli w wersji zachodniej, to najprawdopodobniej inwencja imigrantów. Przynajmniej na La Palmie jedyne jadalne chleby robią Niemcy.

Magdalena Vagabonda · 15 listopada 2017 o 21:10

Witam wieczorową porą 😀
Akurat rozmyślam, jak dalej zaplanować moje życie… Od dwóch lat jeżdżę po Europie, pracując jako wolontariuszka. Kokosów z tego nie ma żadnych, ale dostaję za moją pracę jedzenie i nocleg, więc podstawowe potrzeby są zaspokojone. Szykuję się teraz na kurs na nauczyciela yogi, po którym będę chciała pracować albo w jakimś yoga retreat albo hotelu jako fitness animator. Myślę o Wyspach Kanaryjskich właśnie. Po hiszpańsku wymiatałam w czasach licealnych na poziomie zaawansowanym, teraz tylko podstawy pamiętam, ale..kwestia przypomnienia 😀 Dziękuję za ten tekst. Zaraz zerknę na resztę wpisów.

    Administrator · 16 listopada 2017 o 12:45

    Do usług, powodzenia 🙂

życzliwy · 10 września 2017 o 21:00

Nie wiem jak jest na Palmie, ale ja ostatnio akurat robiłem to, o czym koleżanka pisze powyżej lecz na Lanzarote, mianowicie dokument uprawniający do “funkcjonowania” w życiu codziennym i posiadania zniżek na transport + różne atrakcje na wyspach. I w obecnych czasach nie wystarczy już NIE. Jak słusznie autorka napisała, procedura zmienia się co chwilę. Utrudniają to maksymalnie, wrzucając całą azjatycką i południowo-amerykańską imigrację do jednego worka z europejczykami. Dzisiaj zgodnie z przepisami idziesz na Policia Nacional, by wyrobić NIE, ale tam Cię odsyłają w powietrze, nie wiadomo gdzie, bo musisz im najlepiej udowodnić po co Ci to NIE potrzebne jest. Jeśli powiesz, że chcesz zacząć pracę, to powiedzą, by Ci pracodawca dał zaświadczenie takie. A skoro szukasz pracy, to pracodawcy wymagają właśnie NIE do podjęcia zatrudnienia… i bądź tu mądry w tym błędnym kole. Jeśli jednak Ci się uda pójść np. do Ratusza, aby zameldować się (empadronamiento), to w ratuszu mogą wystawić taki dokument, że potrzebujesz NIE, aby móc się zameldować. Z tym dokumentem wrócisz do Policia Nacional, i wtedy ruszą z mozolną procedurą wyrabiania tego numeru. Nie wspominam o licznych wymogach, aplikacjach wypełnianych itp. bo zakładam, że zainteresowani już są na tym etapie. Ja tam zjadłem zęby na tym. Jak już masz numer NIE, to dopiero połowa zabawy była, bowiem jak przychodziłem do ratusza aby zameldować się, to na Lanzarote o 8 rano wpuszczają 20 osób (dokładnie tyle : dwadzieścia, słownie) w sprawach obywatelskich odnośnie zatrudnienia. Jeśli się nie załapiesz, Twoja strata. Widziałem to wiele razy, masakra. Sam przechodziłem. No nic, jeśli się uda zameldować, to też albo do 13:00 albo dla pierwszych 25 osób na Policia Nacional można było iść ze wszystkimi dokumentami, wpłatami tasy w banku, wypełnionym wnioskiem ze strony, zameldowaniem (koniecznie stałe, nie tymczasowe, mnie cofnęli), to dopiero wtedy może Ci dadzą dokument, który nazywa się Residencia. I dopiero to uprawnia Cię dzisiaj do podróżowania na zniżkach, a konkretniej to zgodnie z ustawą z 2014 roku, Certificado de Viajes, wydany również przez… ratusz. A jakże. Ale po ten dokument już nie trzeba tyle stać. Numerek bierzesz i czekasz, płącisz 1.80€ i masz. Tyle. Szczerze powiem, że od roku się tym zajmowałem, grali mną w ping ponga i łatwiej wspominam całą procedurę od A do Z z wyrobieniem wizy do USA.

Gosia z Polski · 9 czerwca 2017 o 18:39

Hej witam wszystkich. Byłam na wyspach z moją rodziną w grudniu 2016r. Spędziliśmy świetnego sylwestra na Teneryfie. Dopłynęliśmy tam jachtem żaglowym z Malagi spędzając 6 dni na oceanie. Metafizyczne przeżycie a wyspy wspaniałe ( Lanzarotte i Teneryfa). Tak nas to urzekło, że sprzedaliśmy mieszkanie w Polsce i planujemy zakup jachtu aby na nim zamieszkać i “wozić” turystów. Pytanie czy na mniejszych wyspach też są tak dobrze zorganizowane porty? Prysznice, usługi np. pralnia sklepy itp?

Ania i Krzysiek · 11 kwietnia 2017 o 12:52

Cześć,

Zaczytujemy się w Twojej stronie odkąd po zeszłorocznej wizycie na La Palmie zaświtał w naszych głowach pomysł pomieszkania tam przez jakiś czas 🙂 Problem w tym, że do dyspozycji mamy tylko pół roku i stąd moje pytanie – czy to jest reguła, że umowy długoterminowe podpisuje się na rok, czy może warto o tym podyskutować?
Drugie pytanie dotyczy miejsc, w których szukać ogłoszeń – czy poza “D’occasion” i idealista.com kojarzysz jakieś miejsce, w którym ogłaszają się lapalmiańczycy? 🙂

Pozdrawiamy

    Administrator · 11 kwietnia 2017 o 14:24

    Hej kochani, no generalnie wynajem jest na rok, do półrocznych wynajmów pewnie kanaryjczycy będą niechętni, ale przecież jak nie popróbujecie, to nie znajdziecie, prawda? Zawsze może trafić się ktoś na luzie, bardziej zdesperowany albo ktoś, komu to nie przeszkadza. Próbujcie i pokażcie mi, że się mylę 🙂 Możecie jeszcze poszukać na http://infoislalapalma.com/alquiler-de-inmuebles oraz popytać właścicieli wynajmujących mieszkania na airbnb, które od niedawna zawitało na wyspie. Widziałam bardzo tanie noclegi w Puerto Naos a w opcjach airbnb czasami widać duże zniżki na oferty długoterminowe. Btw, reklama, gdybyście korzystali z Airbnb, użyjcie tego referrala http://www.airbnb.pl/c/kingak151, to dostanę jakieś euro na waciki – należy mi się chyba za te wszystkie rady, o 😉

Irmina · 12 sierpnia 2016 o 10:47

Witam
My wlasnie Planujemy röwniez przeprowadzke na Kanary.
Ja mieszkam od 17 lat w niemczech. Kinga jak wyglada na La Palmie ze szkolami ?
Mam syna w Wieku 13 lat ( slyszalam ze na wyspie jest jedno gimnazjum) . Bardzo bysmy chcieli wziasc z nami moja mame ktöra od roku z nami mieszka ( jej obawy ze oprocz sklepöw spozywczych nic tam nie ma i ze nawet nie bedzie sie miala w co ubrac ?) ? Jak wyglada z bezpieczenstwiem na wyspie? Musze powiedziec ze niemczech nie jest zawesolo.
Dziekuje tobie pieknie z göry za odpowiedz
Irmina

Anka · 6 sierpnia 2016 o 17:00

Wylatuję na La Palmę 11 sierpnia 2016,Czy jest bezpiecznie,czy pożar już opanowano i czy nie czuć spalenizny(jestem alergikiem)

    Administrator · 11 sierpnia 2016 o 08:14

    Tak, jest OK, pożar już trochę lepiej, ale nadal się pali. Do większośći wyspy pożar wraz z zapachami nie dociera.

mona · 7 marca 2016 o 17:14

witam, nie wiem, czy odpowiesz mi na pytanie, ale zaryzykuje.mianowicie pojechalibysmy we dwojke gdzies na Kanary, na rok, moze wiecej. Czy na miejscu mozemy sie spodziewac, ze wynajmiemy jakas fince, czy raczej powinnismy przez net (ale tu podaja okropne ceny za dobe). no i na ktora z wysp, biorac pod uwage, ze chcemy tylko ciepla, spokoju i wolnosci?
pozdrawiam serdecznie

    Administrator · 11 marca 2016 o 20:18

    Chodzi o mieszkanie na rok z terenem? Znajdziecie na miejscu, ale polecam wczesniej zerknac na gazetke “D-ocasion” przez internet. Wyspa to kwestia gustu, na kazdej sie znajdzie to, czego szukacie, choc ze spokojem i wolnoscia pewnie na Teneryfie i Gran Canarii gorzej. 🙂

madzialena · 18 stycznia 2016 o 22:19

Trafiłam przypadkowo 😉 Od jakiegoś czasu marzę o przeprowadzce na Kanary – zwiedziłam jedynie Lanzarote, ale nie wątpię, że pozostałe wyspy są równie ciekawe i mam też nadzieję, że te mniejsze bardziej nadają się na stałe zamieszkanie ze względu na ten upragniony spokój i “slow life” 😉
Mieszkam na wyspie dość zimnej, ciut bardziej na północ – w Irlandii. W porównaniu do tutejszych cen, te kanaryjskie są banalnie niskie, szczególnie czynsz. Pozostaje mi jedynie nauka hiszpańskiego i rozwój pracy zdalnej (a może potrzebują tam kogoś od Reiki i jogi? ;)).
Mam takie pytanie – jak tam wygląda sprawa szkół podstawowych i ponadpodstawowych?
Pozdrawiam 🙂

    Administrator · 18 stycznia 2016 o 22:38

    Heja,

    Reiki i jogi na La Palmie w bród 🙂
    Szkoły – są. Grupy są zawsze małe. To bardzo fajne miejsce dla małych dzieci. Bezstresowo i bezpiecznie. Poziom jednak nie jest zatrważający, a im wyższe wykształcenie, tym lepiej gdzie indziej – tak sądzę. Uczelni nie ma.

    Pozdrawiam również z Irlandii 😉

    Kasia · 7 kwietnia 2017 o 21:05

    Witam:) Mam pytanko: czy udało Ci się przeprowadzić na Wyspy Kanaryjskie? Jesli tak to na jaką jak mogę wiedzieć:) Pozdrawiam.

sergiej · 22 listopada 2015 o 18:10

Czesc wszystkim mam w polsce warsztat samochodowy perfekcyjnie wyposarzony dpbrze przesperujacy z namsie na robocie poradze z karzdym autem szukam wspulnilaka ze znajompscia hiszpanskiego dla zalorzenia warsztatu na gran canarii 0048786282949 zwoncie

Groomer · 21 kwietnia 2015 o 11:10

A może salon dla psów i kotów moglibyśmy tam zrobić zrobić razem
Jest to dość dochodowa działalność usługowa która ma dość wąską konkurencje w stosunku do innych podmiotów gospodarczych
Biznes powyższy nie wymaga dużych inwestycji kapitałowych więc można to zrobić niewielkim nakładem finansowym. Kwestia wyjnajęcia domku w którym mozna mieszkać i wygospodarowac pomieszczenie na salon dla psów
Temat Groomerstwa jest rozwojowy i wszystko zależy właśnie od posiadanego własnego lokalu i od kapitału zainwestowanego bo przy salonie dla psów można prowadzić pokrewne zagadnienia jak sklepik z akcesoriami i karmą a nawet hotel dla piesków
Ja jestem dyplomowanym Groomerem (psim fryzjerem)posiadający certyfikat unijny z wieloletnim doświadczeniem w tej branży obstrzygłem kilka tysięcy psów i setki kotów więc czuje się mocno ugruntowany w tej dziedzinie i nie tylko.
Pracowałem w Strassburgu (Francja) i kilka wiele lat prowadziłem własny salon dla psów ale to małe miasto i musiałem najmować na dodatek lokal co w efekcie generowało duże wydatki w stosunku do dochodów.
Posiadam także kompleksowy profesjonalny sprzęty i narzędzia niezbędne do wykonywania tego zawodu więc około 6 tys euro nie trzeba inwestować zł w te rzeczy bo je po prostu posiadam
W Polsce pomimo nawet dobrego wyniku ekonomicznego mojego zakładu, czuje się na każdym kroku okradany przez nasz system podatkowy ,zus i innych złodziei w białych kołnierzykach którzy codziennie cos wymyślają nowego aby doprowadzić firmę do bankructwa.
W Polsce czasy są nie pewne i wcześniej czy później nasze złodziejskie Państwo ograbi ze wszystkiego drobnych przedsiębiorców więc uważam że należy szukać spokojnego życia gdzie indziej a Hiszpania jest uważam dobra z uwagi na sezonowośc całoroczną w tej pracy pod tym względem. Pozdrawiam

Dominik · 14 kwietnia 2015 o 19:01

Witam bardzo chętnie się zabiorę z tobą bether równiez mam ochotę wszystko zostawić i odpocząć. zadzwoń to razem pojedziemy 731890909

bether · 12 kwietnia 2015 o 07:21

Heyka, to mnie rozpalilas. Zostawiam wszystko i wyjezdzam tworzyc w spokoju. Za darmo oczywiscie i dla przyjemnosci.

Adrian Bysiak · 25 sierpnia 2014 o 18:58

Dzięki za te wiadomości. Bardzo fajny treściwy artykuł, po którym od razu można wywnioskować – czy to właściwe miejsce czy nie. Z pewnością jeszcze nie raz odwiedzę bloga 😉 Pozdrawiam.

olek · 19 lipca 2014 o 07:08

Dzień dobry Forumowiczom:-)
Krótkie pytanie – jaka sieć komórkowa ma najlepszy zasięg na La Palmie?
Pozdrawiam i dziękuję z góry za odpowiedź.
olek

Krisu10 · 22 marca 2014 o 18:30

Na początek napiszę, że bardzo świetna strona Pani Kingo ! Widać, że redagowana przez osobę z pasją 😉

Co do mnie, to bardzo interesuje mnie kwestia skąd bierze się na wyspach wodę pitną? Czy jest tylko butelkowa czy się odsala?
I drugie pytanie – czy na Pani wyspie są jakieś siłownie i jak Pani czuje czy ewentualnie byliby na nie chętni?

Moim marzeniem jest mieszkać właśnie na Wyspach Kanaryjskich, tylko może bardziej na Gran Canarii bo interesuję się futbolem a w Las Palmas jest niezły klub, a z kolei blisko Las Palmas jest cichsza miejscowość Telde i to tam celuję osiedlić się.
Kapitał początkowy muszę jakoś zgromadzić w Polsce, a potem mam właśnie taki pomysł żeby założyć siłownię/fitness lub jakąś firmę transportową wożącą z kontynentu i spowrotem bo pisze Pani, że długo to trwa i jest drogie.

Mam duże szanse, żeby tutaj w Polsce pracować w kopalni, za 5/6 tys. miesięcznie, po 20 latach emerytura podobnej wysokości. Ale kurcze, dla mnie nie na tym polega życie żeby tylko gonić za pieniędzmi i tracić zdrowie byleby mieć spokojną starość ;p Po drugie mam też duszę bardziej południową, hiszpański łatwo mi do głowy wchodzi no i po trzecie nie lubie zimy ;]
Jestem ciekaw, czy uda mi się te plany zrealizować, jak nie to może osiedlę się na innej słonecznej wyspie w innym kraju, Korsyce, Sardynii, Maderze lub Malcie, jakoś mnie takie wyspy kręcą.

Miło czytać stronę kogoś, komu sie udało. Podrawiam ]

    Administrator · 22 marca 2014 o 18:36

    La Palma to jedyna wyspa kanaryjska, gdzie cała woda pochodzi z deszczówki – dzięki specyficznej budowie geologicznej woda utrzymuje się między skałami cały rok w ilościach sporych. Tym samym to jedyna samowystarczalna w wodę wyspa. Siłownie oczywiście są, największa to http://www.forus.es/proyectos/forus-baltavida . Powodzenia na Gran Canarii 🙂

      Krzysztof · 31 stycznia 2017 o 18:49

      Witam. Mam do pani pytanie odnośnie założenia fitness zdrowotnego z fizjoterapia mam już wszystko prócz miejsca może pani napisać na mój e-mail bodyshape@wp.pl

        Administrator · 16 lutego 2017 o 23:22

        Ehm, no jak coś Krzysztofie chcesz, to raczej pisz do mnie, a nie na odwrót. Poza tym nie jestem doradcą personalnym 🙂 Jeśli masz jakieś konkretne pytania, pisz, może będę mogła pomóc, na ile mi czas pozwoli.

Dudus · 14 lutego 2014 o 23:33

Witam.

Obecnie siedzę sobie na Gran Canarii w Las Palmas oczywiście jestem na wakacjach. Słoneczko fajnie świeci, chociaż czasami chmurki trochę przeszkadzają. Jeśli chodzi o pracę to nie rozglądałem się za bardzo. Byłem za to w urzędzie pytać się o numer N.I.E. i niestety dostałem nieciekawą odpowiedź. Generalnie chodzi o to, że wg Pana urzędnika trzeba posiadać adres zameldowania oraz umowę o pracę. Jeszcze w tym momencie nie jestem w tym temacie rozeznany, ponieważ byłem w sumie w niewłaściwym miejscu(Calle Plaza de la Feria). Przeglądając stronę hiszpańskiej policji, doczytałem się, że tam nie wydają numeru N.I.E(może tylko status rezydenta to mnie w tym momencie nie interesuje) i faktycznie w innym miejscu konkretnie National Police Office Las Palmas(Calle Luis Doreste Silva) możliwe jest wyrobienie numerka. Jeszcze tam nie byłem, ale zamierzam się wybrać, być może dostanę inną odpowiedź. Moim zdaniem to jest bezsens, żeby człowiek miał problem z wyrobieniem czegoś co pozwala mu normalnie funkcjonować na danym terytorium. Przede wszystkim żebym ja nie mógł sobie otworzyć głupiego konta w banku, sprowadzić samochodu i innych tego typu rzeczy. Jestem młody i mam dużo pomysłów na przykład na własną działalność. Komu powinno zależeć na tym żeby Hiszpania i w tym Wyspy Kanaryjskie podniosła się z kryzysu, żeby spadło tam bezrobocie skoro człowiek nie może tu nic zdziałać przez głupich urzędasów. Mam nadzieję, że wejdzie tutaj jakiś Hiszpan przez przypadek, wrzuci to na translator google, poczyta, porozkminia te wszystkie posty i ogarną się Hiszpaniaki biedaki cebulaki. Dziękuję i pozdrawiam.

Pablito · 24 grudnia 2013 o 15:55

Dziękuję za szybką i wyczerpującą odpowiedz. Ja właśnie myślę sobie tak,mianowicie: Kanary przestają być popularne bo po pierwsze urbanizują się(La Palmy to chyba nie dotyczy)a jest moda na dzikie odludzia,po drugie pożary pustoszą resztki lasów,a bez lasów klimat znacznie się pogorszy, po trzecie Kanary to część bezrobotnej i pogrążonej w długach Hiszpanii. A co do Polski to dziękować Bogu że mamy otwarte granice i możemy stamtąd wiać. Reasumując,chętnie bym zainwestował na Kanarach ale jestem realistą. Myślę Moja Droga że powinnaś wziąść się za pisanie,masz lekką rękę,możesz być jeszcze drugą Kapuścińską. Hasta luego.

Pablito · 23 grudnia 2013 o 18:50

Potwierdzam tylko że Pani ma talent. Mam też bardzo praktyczne pytanie. Czy opłaca się zainwestować w tej chwili na wyspie, na przykład w turystykę albo w nieruchomości ? Pozdrawiam serdecznie z wyspy wiecznej jesieni, czyli Irlandii. Przyjadę na wakacje nieuchronnie w najbliższym czasie.

    Administrator · 24 grudnia 2013 o 13:50

    Nie jestem niestety za dobrym doradcą finansowym, ale wydaje mi się, że zależy o jakiej perspektywie czasu mówimy. Jeśli zależy nam na szybkim (kilkanaście lat) zwrocie, to niedobrze. Istnieje jednak szansa, że kiedyś powróci boom na Kanary, tudzież np. Polska stanie się całkiem bogatym krajem, wówczas La Palma powróci do łask i z tej perspektywy kupno czegoś za kilka lat (ceny chyba jeszcze spadną?) może być dobrym trafem. Ale zupełnie się na tym nie znam. Talent? Ech… no to muszę coś napisać w takim razie :]

Gianna · 8 października 2013 o 16:05

Za 20 dni wylatuje na zime na La Palme, stad moje poszukiwania jakichkolwiek informacji, ktore pomoga mi sie obeznac i zaadaptowac wyspie:)
Swietna stronka! Pozdrawiam serdecznie.

    Administrator · 9 października 2013 o 15:00

    Alleluja 🙂

Zuza · 1 września 2013 o 20:16

co do NIE – już NIE jest tak prosto. Aktualnie trzeba mieć:
– prekontrakt/kontrakt o pracę/6tys Euro na koncie,
– numer seguridad social.
Przynajmniej tak to wygląda po sąsiedzku, w Las Palmas.
Niestety dochodzi do swoistych absurdów – praca na mnie czeka, tyle że potrzebuję NIE żeby podpisać kontrakt. Pracodawca (sieciowy) nie wystawia prekontraktu, bo jego HRy są gdzieś w Madrycie i się na to nie zgadzają. Bez prekontraktu nie dostanę NIE, przez co nie podpiszę kontraktu.

disco_ibiza · 14 sierpnia 2013 o 19:32

a ja nie chciałam na ten link klikac bo wiedziałam że tak będzie – czyli trochę realizmu i kubeł zimnej wody 😛 pisząc te słowa, siedze w pracy w biurze, tyłek mnie boli z siedzenia i szlag mnie trafia…i wiem,że nie na tym życie polega,człowiek nie jest do takiego siedzenia stworzony i nie chcę tak przez następne 30 lat narzekac. niestety, z tego codzienego korpo- stresu sie rozchorowałam i to dośc poważnie,więc teraz a) staram sie wyzdrowiec b) a kiedy wyzdrowieje,wreszcie coś zrobic ze swoim życiem. hiszpańskiego zaczynałam sie uczyc 3 razy i 3 razy był to słomiany zapał,ale potwierdzam – język łatwy…i piękny..Hmm,może zamiast po pracy odpalac Facebooka, otworze książkę do hiszpańskiego….
Wiem, że życie to nie amerykański film,kiedy pewnego dnia człowiek wstaje od biurka, mówi że to wszystko piiiii…., a następne ujęcie to lot samolotem nad plażą z palmami i Cocomo The Beach Boys w tle; ale ….mam nadzieję ze kiedyś/ wkrótce uda mi się zmobilizowac i uciec z kraju gdzie zima ostatnio trwała 7 miesięcy, a szare niebo powoduje depresję. Bardzo ci zazdroszczę ,Kingo,że zyjesz w takim pięknym miejscu i że kiedys miałaś odwagę,żeby zaryzykowac…Pozdrawiam z Krakowa! I juz za 1,5 miesiąca zamierzam się pojawic na La Palmie i sprawdzic, czy naprawdę jest tak fajnie;)

Artur · 29 czerwca 2013 o 14:51

Zaraziłem się Kanarami od kilku miesięcy, i zachorowałem, czytam i koduję od września idę na hiszpański uczony przez niemieckich Hiszpanów w Niemczech będzie ciekawie, w zimie tam polecę nie wiem tylko jeszcze gdzie , marzy mi się widok na ocean , wydmy i powrót do surfingu,
w kraju nie mogę narzekać idzie mi nieżle myślę tylko jak zdalnie sterować biznesem z zagranicy mam czas za jakieś dwa lata planuję dołączyć do WAS na wyspach i powrócić do korzeni odrobiny luzu i spokoju , a nie ciągłej gonitwy np za nowym modelem Mercedesa

raczej okien na wyspach nie będę produkował, bo i po co ciepło jest tam , mam ogromne doświadczenie w branży budowlanej
jestem pracowity i ambitny, konsekwentny i chcę na wyspy na pewno znajdę sobie tam miejsce
a tymczasem się przygotowuje

dziękuję za wspaniałe teksty , wszyskie wzmianki szczegłowe tj koszty utrzymania , oc itp itd ważne bo dają ogólny pogląd na realia ciekawi mnie za ile można kupić mały domek lub parcelę na domek jakie są zasady budowanie itp czy ktoś coś więcej wie ?
pozdrawiam

Adrian · 5 czerwca 2013 o 23:24

W brew pozorom to co napisałaś zachęciło mnie jeszcze bardziej do starania się zamieszkać na wyspach kanaryjskich. Nigdy nie byłem, ale z tego co czytałem i widziałem mogę napisać tylko że ta wyspa mnie przyciąga jak ziemia księżyc. Moje życie to pasmo porażek ale chociaż mam dopiera 20 lat teraz mam cel w życiu,
Do którego będę wytrwale dążył.
DZIĘKUJE i pozdrawiam wszystkich polaków na pięknych i spokojnych wyspach kanaryjskich.

JJ · 10 marca 2013 o 11:27

Hej!
W sumie to mnie nie zniechęciłaś, zbyt długo myślę o przeprowadzce na Wyspy 🙂 Również jestem technik-informatyk, tyle że kompletnie bez pomysłu na pracę online (co dałoby jakieś podstawy ekonomiczne).
Od strony zawodowej – światłowody i monitoring CCTV, prywatnie – Photoshop i fotografia. Sama widzisz, że raczej nie ten rynek na moje umiejętności 🙁 Ale najprawdopodobniej zabierzemy jakiś początkowy kapitał i w końcu zaryzykujemy, zwłaszcza że czas już najwyższy.
Pozdrawiam serdecznie !

Astronom · 18 lutego 2013 o 08:23

Super pomysł z ta gazetką!
Ceny żywności nie rozpieszczają (Polaków liczących w PLNach
przywiezionych na wakacje z PL), to fakt, ale to też zależy od diety;)
W jednej z poprzednich wersji gazetki było CruzCampo 33 cl za 0.39 Euro, w tej jest Dorada 33 cl za 0.49 Euro, więc np. student lub murarz (nie może być odwodniony w pracy!) + dieta jednoskładnikowa = La Palma, to brzmi jak raj!

Samochód jest nieodzowny (przynajmniej w góry…) i od razu, od pierwszego dnia! Bardzo tanie, to pojęcie względne – Ile to jest (było), za co, z którego roku (i jak często się potem psuło)
Ubezpieczenie, chyba dot. samochodu?
Tylko OC czy jakiś wymóg OC&AC? Cuanto cuesta OC, przegląd, itp.?

PS. Oferty w formule FM na ten rok (i kolejne) całej masowej turystyki w PL, to już pogrom – Polacy robią się jeszcze bardziej klientami las-minutowymi :)) Ciekawe czy w tym roku podobnie skasują oba kierunki (SPC: http://bit.ly/130Lg2B i PDL: http://bit.ly/WRkGdg ) czy tylko jeden z nich, a może żadnego – poczekamy, zobaczymy.
Działu Jak-sie-dostac na razie nie ma co aktualizować, bo jeżeli kolejny raz skasują ten sezonowy kierunek (na rejs do WAW będą potrzebować raczej A320 niż B737-800) znowu będzie płacz i lament.

Astronom · 18 lutego 2013 o 08:16

Wielki chlust czy te mniejsze, dobra rzecz! 🙂
No może dla turystów… bo dla osób których urlop, to zawsze:
– przenikanie się z lokalsami
– zwracanie uwagi na to co jest tanie (np. paliwo w Kairze)
– dopytywanie się właścicieli małych biznesów jak wyglądają opłaty
– osób pracujących ile h i za ile pracują…
Dla takich osób nie ma mowy o żadnym chluście zimnej wody 😀

Praca zdalna czy dochód pasywny dla pracownika na etacie, to taki niepojęty mit, że może lepiej napisać: potrzebujesz 1000 Euro na wydatki (wylot i ew. powrót do PL) i 1000 Euro na miesiąc życia. Masz 2k Euro, przyjeżdżasz najpierw by zobaczyć na miejscu co i jak. Następnym razem bierzesz więcej kasy na pobyt i albo pracujesz, albo otwierasz coś swojego (pieczesz domowy chleb, robisz polskie wursty wersja Eco dla licznych tam Krzyżaków) na wyspie. Jak po N-miesiącach nie wyrabiasz wracasz (za karę!) do kraju białych niedźwiedzi xD

· 7 lutego 2013 o 10:40

Powodzenia 😉

· 7 lutego 2013 o 10:33

Nie miałem na myśli czegoś określonego i, w ogóle, była to uwaga człowieka “z zewnątrz”. Autorka ma prawdziwy talent, chciałem Jej to powiedzieć. Na wypadek, gdyby nie była tego pewna 🙂

    Administrator · 7 lutego 2013 o 10:35

    Dziękuję za propozycjo-sugestię. Co prawda Autorka przyjmuje zazwyczaj komplementy jedynie w piątki od 10.00 do 13.00 przy załączeniu czterech zdjęć paszportowych, ale zrobię dla Ciebie wyjątek – dziękuję 😉

· 7 lutego 2013 o 10:08

Przeczytałem przed chwilą, przypadkiem, tekst Pani. Wcale nie dlatego, że jestem osobiście zainteresowany, lecz dla czystej przyjemności lektury. Jest w nim powiew świeżości, dar obserwacji, są krótkie b. trafne puenty (nota bene, tak samo myślę o językach hiszpańskim i polskim, wobec siebie). Może warto spróbować napisać i wypromować jakąś broszurkę, a nóż “chwyci”? (Jeszcze lepiej – z jakimiś śmiesznymi rysunkami, w miarę możliwości.) Pozdrowienia

    Administrator · 7 lutego 2013 o 10:10

    …witajże. Broszurkę dla kogo i w jakim celu? 🙂

      Astronom · 18 lutego 2013 o 06:48

      Może… co-by-zaprząc do pracy marketing wirusowy, ale to nie jest strict komercyjna* strona www, więc nie ma tu aż takiego zapotrzebowania na partyzanckie metody promocji bloga.

      *- komercyjny Polak to turysta typu 3xS, od biedy 3xE – La Palma nie podchodzi, ani pod biały piasek, ani pod jedną wielką imprezownię… i bdb!

sabina · 27 stycznia 2013 o 20:50

Swietny tekst Kinga! Twoj styl pisania jest absolutnie jednorazowy i niepowtarzalny. Wszystkie informacje sie zgadzaja oprocz tego z zielonym przescieradlem; teraz znowu jest rozmiaru karty bankowej. Dodalabym tez co nieco do czesci kulturalnej – tance latynoamerykanskie staly sie ostatnio niesamowicie popularne ( rowniez dzieki Amauriemu) i co troche organizuje sie jakies imprezy taneczne z salsa w roli glownej. Kasia (joga) daje koncerty – spiewa chyba ballady i tez jest coraz bardziej znana. Bar Central codziennie ma wieczorne muzykowanie albo inne rozrywki….Nie jestesmy wiec zadna pustynia kulturalna, jedynie poziom tych imprez jest taki raczej kameralny.

    Administrator · 27 stycznia 2013 o 21:10

    Dziękuję Sabinko, no właśnie słyszałam, że mają zmieniać prześcieradła na karty (zaktualizowałam w tekście), ale nie wiedziałam, że tak szybko im poszło 🙂 Imprezy LaPalmowe są dla specyficznych gustów – jako fanka muzyki elektronicznej, mało znanych norweskich piosenkarek, festiwali, niuansów typu mappingi 3D na budynkach albo spotkań naukowych o fizyce kwantowej, niewiele z tego znaleźć na La Palmie można – a nie samą salsą człowiek żyje 🙂 Coby nie umniejszać, nic nie dorówna La Palmie jeśli chodzi o kolorowe spotkania wesołych ludzi, szerokopojętą drogę duchową, wymiany barterowe, gallofas, i tak dalej. Buzia!

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *