A kysz, Gordonie

Opublikowane przez Kinga w dniu

Huragan Gordon

Huragan Gordon

Okej, po luzackim charakterze poprzedniego wpisu, zmuszonam  ponownie spiąć – bez premedytacji i niechętnie – atmosferę. Gdybym nie doniosła, uznałabym się za marnego blogera.

Jakby było mało po ostatnich dwóch lapalmowych pożarach, niedawno dopiero uspokojonych, grymasik zmartwienia marszczy opalone czoła kanaryjczyków. Otóż obgryzając paznokcie patrzymy co się dzieje z huraganem Gordon, który w tej chwili kieruje się nad północny Atlantyk. Tropikalna burza niedawno zamieniła się w huragan kategorii pierwszej skali o mądrej nazwie Saffir-Simpson, która owych kategorii przewiduje pięć.

W tej chwili Gordon wisi 1200 kilometrów od Azorów, do których dotrze za ok. 30 godzin. Istnieje możliwość że G. pierdyknie w Kanary. A to oznacza, że może się powtórzyć historia z huraganu Delta z roku 2005.

A teraz wszyscy chórem pukamy w niemalowane!

Mapa huraganów z tamtego okresu

Mapa huraganów z tamtego okresu

Delta wzięła w 2005 kanaryjczyków totalnie z zaskoczenia. Huragany zazwyczaj powstają nad Atlantykiem i skręcają w kierunku Ameryki Środkowej, Delta była wtedy czymś naprawdę dziwnym i bezprecendensowym, a Wyspy Kanaryjskie zaczęły wątpić w swój własny przydomek Krainy Wiecznej wiosny jednocześnie odkopując mit Atlantydy. Jak pierdykło, bez prądu na długo zostało ponad 200 000 ludzi. Szczególnie dotknięta została Zachodnia część Wysp Kanaryjskich. Moi znajomi, gdy opowiadali mi o Delcie, mówili, że po prostu mieli mega pietra, bo wszystko fruwało. A potem, jak już minęło, nastąpiły takie prozaiczne rzeczy jak – jak jechać do pracy, skoro mój samochód jest w garażu z elektrycznymi drzwiami? Dobra, mam samochód, ale nawet jak zrobię zakupy, to gdzie je wsadzę, skoro lodówka nie działa? Ba, przecież w sklepach też wszystko się popsuło… i takie tam. Wskrzeszenie instalacji elektrycznej wysp zajęło sporo czasu.

Efekt był taki, że przez jakiś czas z okazji byle burzy stawiano całe Kanary na nogi, odwoływano zajęcia w szkołach i inne takie. No, ja trzymam kciuki, żeby Gordon gdzieś skręcił w cholerę, wypuścił najwyżej jakąś chmurkę, która pogasiłaby w trymiga pożary na Teneryfie.

 


4 komentarze

Astronom · 20 sierpnia 2012 o 09:48

O tym zajściu z 2005 roku dotąd nie słyszałem
– dzięki za poszerzenie horyzontów 🙂
Tym razem Gordon czy inny Gustavo
to tylko (-> link) Strachy-na-lachy 😛

    Administrator · 20 sierpnia 2012 o 15:56

    nie śmiga link, zapodaj mailem albo fejsem 🙂

      Astronom · 24 sierpnia 2012 o 14:20

      Jak nie działa, jak działa – kliknij na Astronom’a 🙂

        Administrator · 24 sierpnia 2012 o 14:23

        aaaa. 🙂

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *