Szlak Caldera De Taburiente
Caldera De Taburiente, największa kaldera La Palmy, ma gdzieś, czy przyjeżdżasz specyficznie w celu trekkingowym, czy też jesteś jednak niezbyt w formie i wolisz sobie po La Palmie tylko pojeździć – i tak chce, byś ją zobaczył. Może setki osób na La Palmę jeszcze nie sprowadziłam, ale jeśli dojdziesz do Cascada de Colores i zobaczysz na ziemi dziury od szczęk – to to byli moi podopieczni.
Caldera de Taburiente – informacje praktyczne
Punkt pierwszy to pójście do Centro De Visitantes w El Paso (uwaga, nie pędzić samochodem, bo obok jest radar, który robi zdjęcia, a ograniczenie jest do 50):
Carretera Gral. Padrón, 47
Telefony: 922 497 277 lub 922 497 400
Otwarte codziennie od 09.00 do 14.00 i po sieście od 16.00 do 18.30.
Dostaniemy darmowe mapki, można obejrzeć wystawy i inne info o Calderze. Ogólnie to będąc turystą trzeba tam raczej pójść, uprzejmie powiedzieć panu, że się chce iść do Caldery, gość spisze numery paszportów czy jakiegoś innego dokumentu, a potrzebne im jest to głównie po to, żeby potem facet na kempingu w Calderze policzył, czy nikogo nie wcięło po drodze.
Są trzy sposoby wejścia do Caldera de Taburiente.
- Szlak z Los Brecitos. Wejście najczęstsze i najłatwiejsze, jeśli twoja kondycja jest taka sobie. Do zrobienia w 3,5 godzinki marszu. Dostajesz się do Los Llanos i albo ktoś podwozi cię wynajętym samochodem z wysokim zawieszeniem najpierw na dno wąwozu Barranco de Las Angustias, a potem do Los Brecitos, gdzie cię ów ktoś pozostawia, albo dostajesz się do Los Brecitos specjalną taksówką 4×4, które często czekają na dnie Barranco de Las Angustias. Taxi można załatwić pytając się o nie w Centro de Visitantes. Niestety nie są za free więc warto poczekać, aż zbierze się większa grupka ludzi i wjechać hurtem. Z Los Brecitos idziesz wg. drogowskazów – jest w miarę z górki. Docierasz do strefy kempingowej (Zona de Acampada), a potem wychodzisz z Caldery ujściem Barranco de las Angustias, i albo czeka na ciebie ten znajomy ktoś, kto cię podwiózł do Los Brecitos, albo bierzesz stopa, albo taksówkę do Los Llanos.
- Szlak przez Barranco de Las Angustias. Mój ulubiony, ze względów praktycznych – można sobie poradzić samochodem bez znajomych ktosiów i taksówek. Do zrobienia w 6h w tę i nazad, jeśli chce się tylko zobaczyć Cascada de los Colores, lub też 9h, jeśli się chce dojść do Kempingu, pobyć tam trochę i wrócić. Wchodzimy piechotą z dna Barranco de Las Angustias wdłuż rzeki – jedynej na Kanarach, by the way. Jest dość płasko i łatwo, jest trochę naturalnych przeszkód – powspinania się po kamieniach, czasem wzniesień i to tyle. Radocha przy przemoczonych butach, bezcenna. Szlak jest oznakowany, w pewnym momencie docieramy do miejsca w którym łączą się dwie rzeki – to miejsce nazywane jest Dos Aguas. Idziemy w prawe rozwidlenie i tam będą znaki na Cascada de Colores i/lub do pola namiotowego. Jeśli zdecydujemy się iść do kempingu, to droga począwszy od tego miejsca jest istotnie różna, niż dotychczasowa, bo pod górkę i nieco mordująca – nazywa się Reventon („estoy reventado” – po hiszpańsku „zdycham ze zmęczenia”) – napełnijmy więc bukłaczki z wodą na ten fragment szlaku.
- Szlak z La Cumbrecita. To dla hardkorów, natomiast niesamowita przygoda. Zaczynamy z punktu widokowego La Cumbrecita, dokąd można jechać samochodem i skąd mamy widok na całą Calderę. I chociaż trasa niemal cały czas jest z górki, to jest trudna i trochę niebezpieczna. W jedną stronę do kempingu trwa koło 7h. Są miejsca strome, zimą trzeba uważać na osuwiska i – to ważne! – częsta jest mgła, w której zaprawdę g. widać. Więc trzeba bardzo uważać na znaki i żeby się nie pogubić. Dotarłszy do tzw. Plaży Taburiente (można się wykąpać), trzeba jeszcze godzinki marszu, by dotrzeć do kempingu. A kto lubi takie klimaty i jednak przyjeżdża z paprykarzem szczecińskim, zaprawdę powiadam wam, niechaj zahaczy o schronisko Punta de Los Roques.
O ile turyści najczęściej wchodzą i wychodzą tego samego dnia, Kanaryjczycy, szczególnie młodzi, często wybierają się na nocleg na kempingu, na imprezki, na odmóżdżenie, czy cokolwiek. Jeśli napotkamy na zgrzewkę piwa w górskim potoku, to raczej jej nie zabierajmy, bo ktoś musiał się nieźle natrudzić, by ją tam zabrać. Na kempingu są kibelki, umywalnie, pierwsza pomoc, i ogólnie wypasik.
Niestety trochę turystów w Calderze poginęło, a zawsze była to wina ich niedoinformowania i pójścia na hop siup. Przez zdecydowaną większość roku Caldera to miejsce łatwe lekkie i przyjemne, ale pogrożę troszkę paluszkiem:
- Kiedy pada deszcz, nie idź do Caldera de Taburiente. Nie idź też do Caldery, kiedy jest słońce, a pada deszcz w górach. To raczej środek ostrożności na miesiące zimowe – uważać trzeba od listopada do lutego. Caldera (po hiszpańsku – garnek) to krater o 10km średnicy i 1500 metrów różnicy poziomu i działa jak zbieracz wody, która potem wypływa jednym ujściem – wąwozem, którym prowadzi szlak. A jak płynie, to czasami bardzo szybko i znienacka, niosąc ze sobą takie skarby jak całe drzewa, głazy i takie tam bzdety. W 2001 roku spadł wyjątkowo gwałtowny deszcz i wypłukało i zabiło 4 niemieckich turystów, a od świata odcięło innych 86. Legend miejskich o spektakularnych zgonach w Calderze jest sporo, ale pozostawię je sobie do opowiadania jako entertainment podczas wycieczek 🙂 Podczas zwykłych deszczy na porządku dziennym są osuwiska i spadające kamienie. W Centro de Visitantes powiedzą ci, czy bezpieczne jest wejście do Caldery, czy nie.
- Weź se mapę. Nawet jakbyś miał kupić jakiś przewodnik po holendersku – naprawdę warto mieć, jeśli się wchodzi pierwszy raz. Trzeba mieć wyjątkowy talent, żeby się zgubić w calderze, ale i tak warto mieć.
- Weź wodę. Woda płynąca w Calderze jest pitna, ale nie jest dostępna na całym szlaku. A czasami jak przygrzeje, to można wyzionąć ducha.
- Szufla do zbierania szczęk z podłogi, wygodne buty, krem do opalania z dużym filtrem, gatki do kąpieli albo bikini, jeśli pogoda jest niepewna albo zapowiada się na chłód, to i jakiś polar.
Informacje niepraktyczne
Dlaczego warto zobaczyć Calderę? Można się wykąpać w naturalnym baseniku między głazami w górskiej rzece. Można zobaczyć pomarańczową od żelaza wodę. Przy odrobinie szczęścia, gdzieś bardzo daleko, zobaczyć płochliwego muflona. A zresztą, co będę reklamować, zastosuję nadworny cytat jednej z wycieczek sprzed paru lat, pardon my french – „napierdala krajobrazem”. I tyle, no.
Gdybyście planowali kiedyś zobaczyć Calderę, lub w ogóle wybrać się na La Palmę, polecam gorąco mój Lapalmowy Przewodnik. Najbardziej wyczerpująca pozycja o La Palmie w Układzie Słonecznym 🙂 Są mapy, trasy, zdjęcia, rady…
9 komentarzy
Stanisław Skotnicki · 16 marca 2023 o 09:37
Hej! Teraz trzeba permity wyrabiać do caldery prawda?
nikodem · 23 kwietnia 2020 o 17:10
a jaki jest symbol parku oraz co on oznacza?
Kinga · 23 kwietnia 2020 o 17:41
Hej, nie rozumiem pytania? Symbol parku? Możesz doprecyzować pytanie?
Bogdan · 8 maja 2019 o 09:55
Wspaniała, choć na pewno zwariowana, przygoda. Jest co wspominać a okolice naprawde przepiękne!
Kinga · 8 maja 2019 o 16:35
Hej, a to nie miał być komentarz do https://lapalma.pl/2019/05/06/fakap-w-calderze/ ? 😉
Anna · 24 stycznia 2018 o 10:42
Gdzie dokładnie znajduje się miejsce, z którego wyrusza się wg opcji 2? Da się tam dojechać zwykłym samochodem?
Administrator · 20 lipca 2018 o 11:18
Będzie w przewodniku, z mapką 🙂
mago-h · 15 września 2017 o 08:15
hej,
wybieram sie w listopadzie na la palma z dziećmi , mojemy 10 latkowi marzy sie ogladanie żółwi . moge prosic o podpowiedz lub o podanie stron kogos kto organizuje takie wycieczki ?
pozdrawiam
Anonim · 29 marca 2014 o 08:41
Szlak z cumbrecity jest zamkniety (stan na marzec 2014) ze wzgledu na osuwiska. Nie dalismy rady z plecakami.
Nie znalezlismy szlaku lp13.2 z parkingu przy barranco de las angustias w strone oceanu (jest na mapach)