Oglądanie delfinów z żaglowca na La Palmie

O łodziach Bussard i Flipper najlepiej opowiada pracujący z La Palma Tours Adam Banach. Adam to podróżnik, szczególnie związany z Ameryką Łacińską – uczył się w szkole podstawowej w Meksyku; otrzymał stypendia w kilku krajach, w tym w Hiszpanii na Kanarach; odbył praktyki w Ambasadzie tegoż kraju; odwiedził 5 kontynentów. Profesjonalny przewodnik i pasjonat podróży upodobał sobie właśnie La Palmę.

(więcej…)

Recenzja – Itaka, Teneguía Princess, La Palma

La-palma.pl koresponduje z Kasią od miesięcy. Kasia swoją wizytę na wyspie potraktowała bardzo serio i jestem pod wrażeniem jej solidnego przygotowania, z przyjemnością więc udzielałam  jej wszelkich niezbędnych informacji. Kasia w nagrodę podzieli się z Wami jej lapalmową recenzją, tak, żebyście mogli z pierwszej ręki dowiedzieć się, czego się spodziewać, decydując się na pakiet Itaki.

Oto list.

La Palma, czyli spełnione marzenie

Góry

Chciałabym wykrzyknąć „Hurrraaaa!”, ale ograniczę się do wyznania, że – jak w tytule – udało mi się zrealizować z dawna hołubione marzenie, jakim była wizyta na La Palmie. Trafić tam trudniej niż na najbardziej znane Wyspy Kanaryjskie, czyli te mocno oblegane Teneryfę, Gran Canarię, Lanzarote czy Fuerteventurę. Ostatnimi laty na popularności zyskała też przecudna La Gomera, bo z Teneryfy przeprawa jest relatywnie krótka, a poza tym stanowi ona cel przynajmniej połowy wycieczek z Teneryfy. La Palma (najbardziej ukochana przez niemieckich turystów) traktowana była przez nas (myślę oczywiście o turystach) zgoła po macoszemu. Touroperatorzy, ze swej strony, bali się chyba wylansować wyspę i w rzeczy samej ciężko było zapełnić czartery na tym kierunku. Dopiero latem 2016 r., po nieudanych próbach w 2012 i 2013, ITAKA spróbowała proponując ofertę All inclusive w hotelu Teneguia Princess, która chwyciła „zachwycająco”, dyskwalifikując (jakże niesłusznie!) całą resztę oferowanej bazy hotelowej. (więcej…)

La Palma – grudniowa kontrola jakości

Słońcem łechtane lico

Ostatni raz stopa moja dotknęła cudownej ziemi La Palmy dwa lata temu. Druga zresztą też. Co na pewno zmieniło się od tamtego czasu to łatwość dostępu – dwa lata temu były to linie Norwegian, załapałam się na „bardzo dobry i tani deal” – dziś jest to latający z Londynu EasyJet, gdzie ceny ówczesnego dealu to dzisiejsza normalka.

Wyjazd zapoczątkowały utrzymane w pięknym balansie niespodzianki. Najpierw siadam ja sobie w samolocie, po prawej mam puste miejsce i rzeczę sobie wewnętrznie do swych własnych zwojów: „o, jak fajnie, może nikogo nie będę miała po prawej, będę się mogła położyć na te cztery godziny”. Po paru minutach zastygam z mięśniami twarzy ułożonymi w encyklopedyczną definicję konsternacji, bo dostrzegam wchodzącego do samolotu mojego brata. To nie był zbieg okoliczności. To była misternie przygotowana niespodzianka dla mnie! (zamiast czterogodzinnej ciszy były czterogodzinne śmiechy, bardzo przepraszam pasażerów w okolicach naszych siedzeń, nie zaznaliście przez nas spokoju).

(więcej…)

Spowiedź LaPalmowa :)

IMG_9204

Stary selfie, before it was cool

Nadszedł ten moment. Gdzieś z tyłu głowy miałam przez ostatnie trzy lata takiego małego, łysego, wrednego ludka, który tyrpał mnie widelcem w mózg kilka razy na tydzień. A już szczególnie jest łysy i tyrpie, gdy dostaję wasze maile. Wiedziałam, że że prędzej czy później nastąpi moment odsłony – tylko nie wiedziałam jak. Teraz wiem jak.

Opada kurtyna poprawnej moralnie iluzji, trochę mojego alter ego skroplonego ekstraktem z dziury między rzeczywistością a rzeczywistością pożądaną. (więcej…)

El Remo

La Palma jako reset mózgu

Graja

Graja. Fot. Joshua

Mam dość – rzekła prawa półkula do lewej półkuli wewnątrz głowy, gdy po raz setny z rzędu tyłek usiadł przed tym samym biurkiem, a usta wypiły tę samą kawę z tego samego kubka.

Wsiadły więc półkule, tyłek i usta wraz z całą resztą ciała w samolot i wylądowałay po trudach i znojach przesiadek na lotnisku SPC.

 

(więcej…)

typowy kanaryjski sos mojo

Przywieź sobie wypas z Kanarów

Plastikowego delfina, ręcznik z napisem Canary Islands i breloczki dla tych mniej ważnych znajomych polecam wziąć i rytualnie podpalić. Skoro czytasz tę stronę, to znaczy, że jesteś człowiekiem niebanalnym i byle chały sobie nie weźmiesz. Ręcznie tkany jedwab, cygara, najlepszej jakości alkohol i przyklejony na twarzy niedosłownie banan, to tylko niektóre z moich propozycji…

  1. Ręcznie robione cygara z La Palmy, fot. Karolina Bazydło

    Ręcznie robione cygara z La Palmy, fot. Karolina Bazydło

    Cygara. Gdy na palmeryjskim stole ląduje cedrowe pudełko, to znaczy, że zaczyna się rytuał cygara. Prawdziwy wielbiciel płucze najpierw usta, aby lepiej docenić smak tytoniu, potem zbliża cygaro do ucha, zgniata i słucha, jak chrupią zwinięte liście. Zapalając cygaro długą zapałką palacze wchodzą w dialog z chmurą dymu. Purero, czyli wytwórca cygar, poprzez odpowiednią mieszankę (palmeryjski tytoń miesza się z innymi, aby złagodzić jego intensywny smak) i zrolowanie osiąga biały popiół, bardzo doceniany przez prawdziwych palaczy. (więcej…)